Brakowało mi tego bardzo ale nie zawsze człowiek może robić wieczorami to co chce, szczególnie gdy ma się dzieci. Ale zacznę od początku, a mianowicie od wezwania na szczepienie dla mojego pięciolatka. Mimo piętrzących się w mojej głowie wątpliwości czy szczepić czy nie szczepić zgłosiłam się z synalkiem do przychodni, gdzie potraktowano go "strzykawką z wielką igłą". I na tym powinna zakończyć się ta wyprawa, ale nie, to byłoby za proste. Matka przecież nie może w spokoju funkcjonować, trzeba ją doświadczyć.
No więc wieczorem młodemu zaczęła puchnąć ręka i mimo smarowania altacetem jakoś nie przestawała rosnąć. Rano powtórka z wizyty w przychodni i nakaz pielęgniarki by robić tradycyjne okłady z rozpuszczalnej tabletki altacetu. Mamusia posłusznie z uporem maniaka zmieniała co chwilę okłady sprawdzając przy tym gorączkę, która ze stanu podgorączkowego wzrosła do 38 stopni. Przetrwaliśmy jakoś noc i następnego dnia przekroczyliśmy po raz kolejny próg przychodni. Tym razem rękę obejrzała pani doktor, która stwierdziła, że nie jest to prawidłowy odczyn poszczepienny i opuchnięcie, które dochodziło prawie do dłoni trzeba smarować maścią ze sterydem i podać inne środki odczulające.
Całe szczęście, że leki pomogły i po kilku dniach opuchlizna znikła, ale możecie się tylko domyślać co w tym czasie działo się w mojej głowie. Teraz wątpliwości co do szczepień mam jeszcze więcej. A jakie jest Wasze zdanie w tym temacie?
Gdy emocje z ostatnich dni opadły zajęłam się szyciem. Powstało kilka projektów dla najmłodszych, duża porcja opasek dla koleżanek Sary i wianki. Jeden z nich wraz z poszewką na poduchę wpasował się w jesienny wystrój salonu. Oczywiście pojawiły się czerwone dodatki by ocieplić wnętrze. Uwielbiam taki klimat szczególnie wieczorowa porą.
Na koniec chciałam pokazać jeszcze tort jaki zażyczył sobie na urodziny mój Sebastian. Furby to ostatnio jego ulubiony kolega, mój nie bardzo, z racji tego, że gaduła z niego okropny. O wiele bardziej lubię wersję cukierniczą :)
Ale cudnie, ale sielsko a tort tak śliczny, że szkoda go zjadać ;)
OdpowiedzUsuńJuż za późno ale zawsze można upiec drugi ;)
Usuńjak przytulnie! zdrówka dla synka! a torcik super ;-)
OdpowiedzUsuńMyślę, że teraz będzie już tylko lepiej. Widzisz już myślę pozytywnie ;)
Usuńa ja dzisiaj byłam z moją 6 miesięczną córcią na szczepieniu, zawsze przechodzę rozstrój nerwowy bo nie mogę patrzeć jak płacze po wkłuciu igły, a potem w domu nic nie robię tylko czekam kiedy to miejsce napuchnie, kiedy będzie płacz z powodu bólu.. ale tym razem wszystko było dobrze :)
OdpowiedzUsuńpiękne uszyłaś podusie i wianuszek, no a torcik... mmmmm, mistrzostwo :D
pozdrawiam ;)
Cieszę się, że z córcią dobrze i oby tak dalej :)
UsuńBuźka
Właśnie z tymi szczepionkami bywa różnie, też mam zawsze obawy i szczepie tylko podstawowe i nie skojarzone. Współczuję tych przeżyć, ale grunt, że wszystko skończyło się dobrze. Wianek super, a tort normalnie wymiata ;-)
OdpowiedzUsuńJa też tylko podstawowe robię. Dobrze, że następne dopiero za cztery lata.
UsuńFajny tort, wygląda jak prawdziwy ;).
OdpowiedzUsuńPodoba mi się wystrój pokoju, cudnie :).
Jak prawdziwy ale nie gada, hihihi
UsuńWianek i poduszka - genialne drobiazgi!
OdpowiedzUsuńA tort wygląda obłędnie! :-)
Pan cukiernik podołał zadaniu :)
UsuńA ja właśnie skojarzone Młodemu fundowałam, bo mają w sobie mnie konserwantów. Zwłaszcza gdy był malutki i tych podstawowych było kilka za jednym razem (czyli kilka dawek konserwantów, a poza tym te podstawowe były wtedy kiepskie). Bo co do szczepionek generalnie, to wszystko zależy od... roku. Od znajomej piguły dowiedziałam się, że jednego roku są lepsze, drugiego gorsze - zależy, która firma wygrała przetarg. Czyli w naszym kraju normalka - nie to co najlepsze dla dziecka, tylko to co najtańsze. Tak czy inaczej u nas zawsze gładko przechodziło - zero rosnącej temperatury, zaczerwienień czy opuchnięć. Ale wiem (i Ty też o tym piszesz właśnie), że bywa różnie.
OdpowiedzUsuńA co do tortu to rewelacyjny!!
Wybór szczepionek wcale mnie nie dziwi, to wielki biznes. Jak synuś był mały też płaciłam za skojarzone by oszczędzić mu cierpienia. Wszystkie zniósł bez problemów, zresztą starsza córka też, aż do ostatniej. Mam nadzieję, że już nigdy nam się to nie przydarzy.
UsuńWianuszek i podusia są rewelacyjne!!!! Pięknie jest u Ciebie w salonie!
OdpowiedzUsuńMiło mi bardzo :)
UsuńChyba każda mama,a przynajmniej większość ,ma pewne obawy przed szczepieniem dziecka.Ja tez zawsze sobie układam najgorsze scenariusze ale jak do tej pory zawsze było ok.
OdpowiedzUsuńŚliczny komplet uszyłaś!
Oby dalej było bez problemów, tego Ci życzę.
UsuńTort wygląda bardzo apetycznie , na pewno był bardzo smaczny.
OdpowiedzUsuńWystrój salonu cudowny.
Pozdrawiam M.
Kawowo-śmietankowy, pycha !!!
Usuńtort wygląda bosko :)))
OdpowiedzUsuńślicznie ociepliłaś wnętrze :)
pozdrawiam
Ja na temat szczepień, a szczególnie mojej córki mogłabym książkę napisać, niestety u nas też były skojarzone i teraz żałuję że taki los jej zgotowałam. po każdej szczepionce było coś i nie mówię tu o normalnym zjawisku jak gorączka czy odczyn. Zawsze pani doktor namawiała ale jak się zgłosiłam z krwawiącym dzieckiem, bo jak się dotknęło dziecko palcem to z tego miejsca tryskała krew takie rany na całym ciele, to od tej pory nie namawia a wręcz zgłosiła o dalszym zaprzestaniu szczepienia. Tort rewelacja, i wystrój salonu super!
OdpowiedzUsuńNo i właśnie o tym mówię. Jaką mamy gwarancję, że naszemu dziecku nic nie zagraża ? Pozostaje tylko nadzieja, że nic złego się nie stanie. A swoją drogą współczuję Ci nerwów. Ja to bym chyba osiwiała.
Usuńfajnie tu Ciebie;-)))zostanę i się porozglądam jeśli pozwolisz;-))))))))
OdpowiedzUsuńOczywiście, że pozwalam. Będzie mi bardzo miło :))
UsuńPięknie u ciebie :)
OdpowiedzUsuńWianuszek sliczny :)
A torcik .... wygląda przepysznie :D
Buźka !
I nie tylko wygląda..., a raczej wyglądał ;)
Usuńwianek niesamowity! :)
OdpowiedzUsuńJak u Ciebie cudnie. A torcik cudny,pozdrawiam;))
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie i przytulnie. A wianuszek po prostu uroczy. A torcik wygląda tak bajkowo i smakowicie... Ślę cieplutkie pozdrowienia
OdpowiedzUsuńI rzeczywiście był smaczny.
UsuńZazdroszczę porządku, ja przy mojej córci nie jestem wstanie takiego utrzymać, co posprzątam, to moje Małe zaraz wywleka zabawki z pudełka na środek pokoju. Co do szczepień, u nas raz była gorączka i opuchlizna, kuzynka poleciła mi wtedy rozpuszczenie łyżki sody w połowie szklanki wody i robienie z tego okładu. W naszym przypadku pomogło.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Taki porządek to tylko na chwilę, na potrzebę zdjęć. Gdy dzieciaki wracają do domu jest podobnie jak u Ciebie :)
Usuńwow! przepiekny wianek i poducha! no i ten tort:) mmmmmmmm
OdpowiedzUsuńślicznie tam masz:)
przy okazji zapraszam do siebie na konkurs:) buziaki
Nie zazdroszcze, my nie odczułyśmy żadnego szczepienia...zawsze tylko podstawowe, żadnych skojarzonych!!
OdpowiedzUsuńTen wianuszek jest perfekcyjny, że o torciku wspaniałym nie wspomne;)
Pozdrawiam cieplutko
jestem po raz pierwszy ale bardzo mi się podoba blog :) obserwuję i zostaję :) piękny domek :D miło mi będzie jeśli wpadniesz do mnie sissi1910.blogspot.com pozdrawiam jesiennie :)
OdpowiedzUsuńach jak pięknie :)
OdpowiedzUsuńzazdroszczę.! taki alon to moje marzenie :)
OdpowiedzUsuńjejku.. ja na razie szczepię dziecko, moja mama szczepiła mnie i siostry i nigdy nie miałyśmy takiej sytuacji.. oby mojemu małemu coś takiego się nie przydarzyło..
Wianki są śliczne... i dochodzę do wniosku, że Twój synek ma świetny gust bo tort wygląda nieziemsko :)
OdpowiedzUsuń