środa, 25 września 2013

Ocieplam wnętrze i ...

     Jak miło usiąść po całym dniu w fotelu i pijąc aromatyczną herbatę coś nowego napisać na blogu :)) .
Brakowało mi tego bardzo ale nie zawsze człowiek może robić wieczorami to co chce, szczególnie gdy ma się dzieci. Ale zacznę od początku, a mianowicie od wezwania na szczepienie dla mojego pięciolatka. Mimo piętrzących się w mojej głowie wątpliwości czy szczepić czy nie szczepić zgłosiłam się z synalkiem do przychodni, gdzie potraktowano go "strzykawką z wielką igłą". I na tym powinna zakończyć się ta wyprawa, ale nie, to byłoby za proste. Matka przecież nie może w spokoju funkcjonować, trzeba ją doświadczyć.
No więc wieczorem młodemu zaczęła puchnąć ręka i mimo smarowania altacetem jakoś nie przestawała rosnąć. Rano powtórka z wizyty w przychodni i nakaz pielęgniarki by robić tradycyjne okłady z rozpuszczalnej tabletki altacetu. Mamusia posłusznie z uporem maniaka zmieniała co chwilę okłady sprawdzając przy tym gorączkę, która ze stanu podgorączkowego wzrosła do 38 stopni. Przetrwaliśmy jakoś noc i następnego dnia przekroczyliśmy po raz kolejny próg przychodni. Tym razem rękę obejrzała pani doktor, która stwierdziła, że nie jest to prawidłowy odczyn poszczepienny i opuchnięcie, które dochodziło prawie do dłoni trzeba smarować maścią ze sterydem i podać inne środki odczulające.
Całe szczęście, że leki pomogły i po kilku dniach opuchlizna znikła, ale możecie się tylko domyślać co w tym czasie działo się w mojej głowie. Teraz wątpliwości co do szczepień mam jeszcze więcej. A jakie jest Wasze zdanie w tym temacie?
     Gdy emocje z ostatnich dni opadły zajęłam się szyciem. Powstało kilka projektów dla najmłodszych, duża porcja opasek dla koleżanek Sary i wianki. Jeden z nich wraz z poszewką na poduchę wpasował się w jesienny wystrój salonu. Oczywiście pojawiły się czerwone dodatki by ocieplić wnętrze. Uwielbiam taki klimat szczególnie wieczorowa porą.







 Gdy pozostałe wianuszki dopieszczę pojawią się na blogu. Może któryś Wam przypadnie do gustu.
Na koniec chciałam pokazać jeszcze tort jaki zażyczył sobie na urodziny mój Sebastian. Furby to ostatnio jego ulubiony kolega, mój nie bardzo, z racji tego, że gaduła z niego okropny. O wiele bardziej lubię wersję cukierniczą :)





wtorek, 10 września 2013

Powoli oswajam jesień i robię wianek

     Tak pięknie się zrobiło, choć wczorajszy deszcz nie niósł ze sobą nadziei na piękną pogodę.
 A jednak przyroda robi nam niespodzianki. Postanowiłam więc wykorzystać ten słoneczny dzień i podjąć WIANKOWE WYZWANIE u Addicted to crafts, do czego Was też namawiam.


     W takich oto okolicznościach przyrody powstał mój wianek i choć momentami słońce mocno przypiekało mi w plecki to wietrzyk nie pozwalał zapomnieć, że zbliża się jesień.









     Wianuszek będzie witał już od progu moich gości. 

     Parę dni wcześniej pojechałam na targ i kupiłam wrzosy. Było tego trochę. Skorzystałam z okazji i podczas przesadzania zrobiłam kilka fotek w zorganizowanym jakiś czas temu kąciku ogrodniczym, w domku gospodarczym. Tu stanęła wyremontowana szafka, o której kiedyś wspominałam oraz stolik do sadzenia. Taki kąt marzył mi się od dawna. Teraz wreszcie wszystko jest poukładane i na swoim miejscu. Koniec z szukaniem łopatki i rękawic.









     No i cóż powoli witam jesień z nadzieją, że będzie tak piękna jak tegoroczne lato. Zaczną się znowu spacery po lesie wśród szumiących pod nogami liśćmi. Będzie zupa grzybowa i pieczone w ognisku ziemniaki. Polska jesień jest piękna !!!!!!!!
Buziaki dla Was, dzięki że mnie odwiedzacie.



niedziela, 1 września 2013

Wyniki CANDY i trochę o wakacjach

     Witajcie kochane, już jestem. Wróciłam wypoczęta, zrelaksowana i z chęciami do działania. Jeszcze nie zdążyłam nadrobić wszystkich zaległości w blogowym światku ale mam nadzieję, że wkrótce to zrobię.
 Nie będę trzymać Was już dłużej w niepewności i ogłoszę wyniki mojego candy. W zabawie wzięło udział 114 osób, co bardzo mnie cieszy bo nie przypuszczałam, że tylu osobom spodoba się moja lala.
A zwycięzcą jest...   sandrynka
Mam jeszcze jedną niespodziankę, taką małą nagrodę pocieszenia, która przyjechała ze mną z Chorwacji.
Trafi ona do... Koraliki Beaty ,a jest to naturalne lawendowe mydełko i rypsowa tasiemka w morskim klimacie.
Dziewczynom serdecznie gratuluję i proszę o kontakt mailowy w sprawie wysyłki, a wszystkim dziękuję za wspólną zabawę.


     Chciałam jeszcze zdać Wam krótką fotorelację z mojego wakacyjnego wyjazdu. Może choć trochę zdjęcia przybliżą urok wyspy Pag i miejscowości Mandre.



























Szkoda, że już koniec wakacji :(((