wtorek, 31 marca 2015

Wielkanoc na stole

     Nie miałam okazji pokazać Wam świątecznych aranżacji mojego stołu. Same wiecie jak to jest, do końca trwają przygotowania i trudno znaleźć czas by  pstryknąć parę zdjęć. Postanowiłam więc tym razem przed czasem przystroić stół i podzielić się z Wami moimi pomysłami.
Zwykle na kilka dni przed godziną zero powstaje w głowie jakaś ogólna koncepcja aranżacji, która w trakcie realizacji jest mniej lub bardziej modyfikowana. Lubię to zajęcie, dla mnie to prawdziwa zabawa. W ruch idą wszelakie naczynia, obrusy, serwetki i inne dodatki. Tak naprawdę nigdy do końca nie wiem co z tego wszystkiego powstanie i jaki będzie końcowy efekt. Wczoraj układałam tak i przestawiałam dobrą godzinę i pewnie trwało by to dłużej gdyby nie nadciągające chmury. Musiałam więc przerwać zabawę i wziąć się do fotografowania. Oczywiście przed deszczem nie zdążyłam.
     Jeżeli macie ochotę napiszcie jak dekorujecie stoły, czy ma dla Was znaczenie oprawa, czy nie przywiązujecie do tego dużej wagi. A może przyślijcie do mnie zdjęcia Waszych wielkanocnych stołów. Po świętach stworzę z tego mały przegląd w ramach inspiracji.
A teraz zapraszam do oglądania.












piątek, 20 marca 2015

Zawiniątka

     Kolejny tydzień za nami i coraz bliżej do świąt. Okna już częściowo umyte, ale potrzebuję natchnienia, żeby zabrać się za kolejne. Najwyżej wymyję po świętach, nie mam presji. Wczoraj wieczorem dla zabicia czasu zrobiłam małą dekorację. Znalazłam stare styropianowe jajka i owinęłam sznurkiem jutowym i włóczką co jakiś czas podklejając klejem. Prosta dekoracja, a cieszy. Spróbuję zrobić jeszcze w wersji black&white i trochę pokombinować ze wzorami. Zobaczymy co z tego wyjdzie.





     W pokoju lekkie, pastelowe urozmaicenie, bez zbędnego przesłodzenia, ale jednak z efektem wiosennego odświeżenia. Lubię taką nienachalność w dodatkach.




     Kwiaty cebulowe wymieniam systematycznie. Hiacynty, krokusy, żonkile. Nazbierałam ich już sporo, będzie co wysadzać jesienią do ogrodu. Muszę jeszcze zapolować na szafirki, jakoś nigdzie ich nie spotkałam. Ogród powoli budzi się do życia, kwitną krokusy, a inne roślinki dumnie wybijają się z pod ziemi. Trochę słońca i wszystko chce żyć.


     Chciałam Wam jeszcze bardzo podziękować za tak pozytywny odbiór mojej łazienki. Cieszę się, że nie tylko mi się podoba.
             Ściskam Was mocno
                                                      Beti


piątek, 13 marca 2015

Coś musiałam zrobić z tą łazienką.

     Jak ja żałuję, że w internetowym świecie inspiracji zatopiłam się gdy dom już miałam urządzony. Pewnie nie jedna z Was też nad tym ubolewa. Niepotrzebne byłyby te wszystkie wydatki i działania naprawcze, by dom choć trochę przypominał wnętrza oglądane w sieci. Zmienić pokój to jeszcze nie sztuka. Nowy kolor na ścianę, sofa lub przy mniejszych funduszach narzuta i modne poszewki, meble potraktowane pędzlem i białą farbą i metamorfoza gotowa. Ale jak tu zrobić taki numer z łazienką, w której płytki pod sam sufit oblepiają ściany? No jak, ja się pytam? Raczej nie będę narażać zdrowia męża, a przy okazji własnego na wieść, że zmieniamy, bo wizja łazienki trochę ewoluowała. Na grubsze remonty przyjdzie czas za kilka lat. Całe szczęście zdanie co do dotychczasowej szafki mieliśmy z W. podobne. Trochę wody upłynęło, ale wreszcie w łazience na poddaszu zamontowaliśmy nowe szafeczki. Zmieniłam kinkiet, kupiłam nowy chodnik i ręczniki i zadbałam o dodatki. Jest też nowe lustro, ale to akurat musimy wymienić, bo okazało się zbyt krótkie.








     Muszę jeszcze pomyśleć o jakimś taborecie, który postawię koło wanny, na którym mogłabym położyć ręczniki. Myślałam o takim: Ingolf z Ikea. Jak sądzicie będzie pasować, a może macie inne propozycje?


     Na koniec jeszcze zdjęcie jak było kiedyś.


      Napiszcie proszę, tylko szczerze, jak Wam się podoba. Czy takie kosmetyczne zabiegi na coś się zdały? A jakie wy macie sposoby na zmianę łazienki?
Nie wiem czy zauważyłyście, że blog został lekko odświeżony. Wydaje mi się, że teraz jest przejrzyściej.
      Żegnam się już z Wami życząc udanego weekendu. Ja swój spędzam z mężem i znajomymi w Spa.
                     Będzie relaks i błogie leniuchowanie. I żadnych dzieci :)))

                                                                                                               Beti 


wtorek, 3 marca 2015

Zapomniany...

     Myślałam, że w tym sezonie nie zdążę, a jeśli nawet to raczej się już nie przyda. Jednak rano widząc śnieg sypiący za oknem zmieniłam zdanie.
Pamiętacie jak dawno, dawno temu pokazywałam zrobioną na szydełku poduchę? Wzięłam się wtedy za dzierganie pledu do kompletu. Któregoś dnia robótka wylądowała na dnie głębokiego kosza i przeleżała zapomniana do czasów obecnych. Zmobilizowałam siły, zakasałam rękawy i zabrałam się do roboty. Bo jak nie teraz to kiedy? Z nadejściem wiosny przejdzie ochota na dłubki domowe, dając pierwszeństwo pracom ogrodowym.
Tak więc jest ten stary-nowy pled. Nie za duży, nie za mały, ważne że ciepły bo na wiosnę chyba jeszcze musimy trochę poczekać.
     Otulam Was ciepło uśmiechem
                                       Beti :)))))))))))))