środa, 27 lutego 2013

:)


Uffff, padam z nóg. Przeszłam pierwszą w tym roku gleboterapię...


I chyba już wszystko jasne ;)))

wtorek, 26 lutego 2013

Wielkanocne Candy :)

     Mam dziś dla Was małą niespodziankę. Jestem tu już jakiś czas, mam swoich pierwszych czytelników, więc myślę, że to odpowiedni czas by ogłosić moje pierwsze Wielkanocne Candy.
Do wygrania osiem pisankowych zawieszek uszytych przeze mnie specjalnie dla Was :)

Reguły jak zwykle:
   * zostaw komentarz pod tym postem (osoby anonimowe proszę o zostawienie swojego maila)
   * zamieść u siebie na blogu banerek ze zdjęciem i linkiem do mojego bloga
   * będzie mi miło, jeżeli dodasz mnie do swoich obserwowanych blogów

Zapisy do 21 marca 2013 (tak dla uczczenia pierwszego dnia wiosny)
Losowanie 22 marca 2013




Pozdrawiam serdecznie i życzę szczęścia w losowaniu !!!

sobota, 23 lutego 2013

szklane cudo

    
     Zapewne już wiecie, że w tym tygodniu było otwarcie sklepu internetowego naszej Agnieszki z agnetha.home . Gdy tylko zobaczyłam te szklane cuda, które robi Aga miałam już w głowie pomysł na to co bym w nich trzymała. Dlatego z niecierpliwością czekałam na otwarcie sklepu. Biorąc pod uwagę ograniczone ilości sprzedawanych przedmiotów, byłam tą szczęściarą, której udało się upolować upatrzone wcześniej pudełko. Wczoraj dostarczył je kurier, a ja od razu wzięłam się za fotografowanie.
A oto efekty mojej pracy.












A tak przy okazji, nie wydaje Wam się, że ten hiacynt jakoś dziwnie kwitnie?
To moja domowa hodowla z suchej cebulki :))

piątek, 22 lutego 2013

Już są !!!

    Tak tak, wczoraj listonosz ucieszył mnie bardziej niż zwykle :)
Dostarczył paczuszkę, w której krył się upominek wygrany u naszej kochanej Al z czary z drewna. W walentynkowym konkursie wygrałam piękne podkładeczki pod kubki. Ogromnie się cieszę, bo dopiero zaczęłam blogowanie, a tu już taaaaaaaaaaaaaaaaaaka niespodzianka.
Pierwsza kawka na podkładkach już zaliczona. Al, jeszcze raz bardzo Ci dziękuję :)))))


środa, 20 lutego 2013

Jedno z moich marzeń :)

       Jakiś czas temu zmieniliśmy w domu schody. Na początku miałam wykończone płytkami, z modną wtedy balustradą z nierdzewki. Jak bardzo ich później nie chciałam. Ale do zmiany trzeba było jeszcze przekonać męża. I w końcu nadszedł ten dzień kiedy stwierdził, że mu się nie podobają i robimy nowe.
Buszowałam więc po necie szukając inspiracji i znalazłam. Musicie wiedzieć, że zawsze w sprawach aranżacji konsultuję się z moją przyjaciółką Moniką (pozdrowienia dla Ciebie), z którą razem urządzamy swoje domy i omawiamy każdy zakup począwszy od mebli, a na zwykłym talerzu kończąc :)
No i oczywiście tym razem też mnie nie zawiodła, wpadła na ten sam pomysł co ja, czyli połączenie ciemniejszych schodów z białymi balustradami. Pomysł mojemu M. nie przypadł do gustu, no ale jak miał dwa głosy przeciwko sobie po prostu nie miał szans.
Jak myślicie, czy dalej jest niezadowolony ???
Podpowiedzią niech będzie fakt, że teraz mogę sama wybrać konsolę, która zagości (mam nadzieję już wkrótce) przy ścianie z galerią zdjęciową.
Opowiem wam jeszcze jedną anegdotkę. Gdy z wizytą był u mnie wujek (o jego cudach z drewna z pewnością tu jeszcze napiszę) zapytał dlaczego zmieniliśmy schody, bo jemu tamte się podobały. Wytłumaczyłam, że nowe są takie klimatyczne i cieplejsze... padła odpowiedź:  "no to teraz zaoszczędzicie na ogrzewaniu" ;)))

Rozpisałam się okrutnie, ale już kończę i zapraszam do oglądania moich wymarzonych schodów.












wtorek, 19 lutego 2013

Moje szycie :)


      Przedstawiam Wam dzisiaj bardzo miłą parę: Królisię i Kicusia.
Gdy siedziałam przy maszynie ni stąd ni zowąd wyskoczyły spod igły i poprosiły o wiosenne ubranka. Oczywiście nie mogłam odmówić tym uroczym stworzonkom więc szybko wzięłam się do roboty.
Efekty mojej pracy oceńcie już same, dodam tylko, że króliczki są bardzo zadowolone.






     Gdy mam chwilkę siadam do maszyny i szyję. Postanowiłam więc, że niektóre z moich prac będę tutaj prezentować by mogły znaleźć nowych właścicieli. Jeżeli więc ktoś miałby ochotę zaprosić do siebie króliki, proszę o kontakt mailowy. Cena za sztukę 35zł , wysokość ok. 28cm.

niedziela, 17 lutego 2013

Aktywny wypoczynek i... "krówka"

     Weekend dobiega końca. Spędziliśmy go bardzo aktywnie. Zaliczyliśmy basen i dwukrotne wyjście na łyżwy. Byliśmy też na urodzinach u dwuletniego Michałka, naszego małego Walentego z racji daty urodzin :).
     Mimo tak wypełnionego czasu znalazłam chwilkę na szybki deser. To prawdziwa bomba kaloryczna ale po sportowym wypoczynku można sobie na takie ustępstwo pozwolić ;))))
Deser jest dość ciekawy gdyż to połączenie słodko-słone ale wbrew pozorom wszystko do siebie pasuje.
Dla chętnych wypróbowania podaję przepis (Gosiu myślę, że nie będziesz miała nic przeciwko, że go rozpowszechnię :)))

     2 paczki słonych krakersów
     1 puszka mleka skondensowanego słodkiego (gotować 3 godz.) lub gotowa masa krówkowa (ja tym razem kupiłam taką o smaku kakao)
Na spód brytfanki kładziemy warstwę słonych krakersów i na nie nakładamy krem krówkowy. Przykrywamy krakersami i smarujemy kremem jeszcze raz nakrywając go trzecią warstwą ciastek.
     Kolejna warstw to masa budyniowa:
Z 1/2 l mleka odlewamy szklankę i resztę zagotowujemy. Do odłożonego mleka dodajemy 3/4 szklanki cukru, cukier waniliowy, 2 żółtka, 2 łyżki mąki ziemniaczanej, 1 łyżka mąki pszennej. Wszystko razem mieszamy i wlewamy na gotujące się mleko. Zagotowujemy rozcierając gródki i studzimy gotowy budyń.
Wystudzony miksujemy z 1/2 kostki miękkiego masła. Nakładamy na spód z krakersów.
 Możemy na budyń położyć owoce np. brzoskwinie.
      Na samej górze bita śmietana:
1/2 l śmietany kremówki ubijamy z dodatkiem 2 łyżek cukru pudru i dwóch opakowań śmietan-fixu (ja używam dr. Oetker).
Gdy bitą śmietanę nałożymy na budyń możemy ją oprószyć startą czekoladą.
Przed podaniem wkładamy do lodówki. Według mnie najlepiej smakuje drugiego dnia gdy krakersy nawilgną.
     SMACZNEGO !!!




środa, 13 lutego 2013

Małe coś na Walentynki

     Na sklepowych półkach czerwono, serduszka atakują już od wejścia. 
Czy Was też ogarnęła ta miłosna gorączka???
Ja specjalnie nie szaleję w tym dniu co nie znaczy, że nie mogę zrobić sobie walentynkowej aranżacji.
W tym roku pastelowo...


Wydziergałam szydełkową osłonkę, ubrałam w nią słoiczek i mam śliczny świecznik.
Romantyczny obrazek i serduszko to również moje handmade.




A wieczorem romantyczna kąpiel we dwoje w aromacie musujących serc.



Życzę wszystkim udanych Walentynek !!!


środa, 6 lutego 2013

bardzo tłusty post :))

   Jak co roku o tej porze piekę pączki. Takie tradycyjne, nieodchudzone i naprawdę smaczne.
Przepis mam od mojej babci, która korzystała z niego już wtedy, gdy ja byłam dzieckiem.
Mam takie wspomnienia jak w ostatki spotykaliśmy się całą wielką rodziną w domu babci i pomagaliśmy w tym pączkowaniu. Jedni smażyli, inni mniej cierpliwi zajadali cieplutkie, ale to babcia zawsze pączki formowała. Do kilku, zamiast róży wkładała jakąś niespodziankę. Ten zwyczaj przeniosłam do siebie. Dzisiaj wyleciało mi to z głowy i dopiero Sara przypomniała... niestety podczas smażenia ostatniej partii :-(
Ale to nic, w sobotę powtórka więc naprawimy ten błąd :))

Jeśli ktoś ma ochotę by spróbować moich babcinych pączków podaję przepis:

1 kg mąki
10 dag drożdży
starta skórka i sok z jednej cytryny
kieliszek spirytusu (dodaje się go po to, by pączki podczas smażenia nie wchłaniały nadmiaru tłuszczu)
cukier waniliowy
10-15 dag cukru
0,5 l letniego mleka
10 żółtek
0,5 kostki roztopionego masła

Z drożdży, mąki i cukru robimy roszczyn. Jak wyrośnie dodajemy resztę składników, wyrabiamy ciasto i zostawiamy do wyrośnięcia. Potem już tylko formujemy pączki i nadziewamy marmoladą wymieszaną z dziką różą (ja w tym roku nie miałam róży więc kupiłam marmoladę o smaku dzikiej róży). Sposób nadziewania przedstawiłam na zdjęciach. Gdy uformowane pączki wyrosną smażymy je w głębokim oleju.   I jeszcze rada mojej babci - do oleju wrzucajcie kawałek obranego ziemniaka i zmieniajcie na nowy gdy się usmaży. Zapobiegnie to szybkiemu spalaniu się oleju.
Smacznego !!!


Ja już mogę liczyć na pomoc w kuchni :)






Mini pączki na wzorkowym talerzyku to dzieło Sary.
Życzę wszystkim udanego tłustego czwartku !!!

poniedziałek, 4 lutego 2013

Kuchnia - ujęcie pierwsze

   Z pewnością jeszcze nie raz zaproszę Was do mojej kuchni, ale w związku z tym, że dopiero poznajecie mnie i mój dom pokażę ją w szerszym ujęciu. Wiele osób odradzało mi ciemne meble z racji tego, że wszystko na nich widać. Jestem jednak zdania, że kuchnia nieważne czy biała czy czarna ma być czysta, więc jakie to ma znaczenie skoro i tak trzeba ją sprzątać ???
 Jak widać mam słabość do czerwonego koloru i staram się go przemycać w niewielkich ilościach przez cały rok. Do kuchni pasuje idealnie, ożywia ją i rozwesela.
Powiem szczerze, że dobrze się w niej czuję :)
A Wy co o niej sądzicie?